Miedź Legnica

Krzysztof Drzazga: Po takich kontuzjach wraca się silniejszym

Ostatnie miesiące były dla Krzysztofa Drzazgi okresem żmudnej pracy nad powrotem do formy. Wszystko z powodu doznanej na początku sezonu kontuzji. Rozmowę z ofensywnym graczem legnickiej drużyny opublikował oficjalny portal Miedzi Legnica.

Znakomity start sezonu w Twoim wykonaniu brutalnie przerwała kontuzja. Wielu by się w tym momencie podłamało, ale Ty zabrałeś się do jeszcze cięższej pracy, aby jak najszybciej wrócić na boisko.

– Rzeczywiście zanotowaliśmy super początek. Zarówno jako drużyna, jak i indywidualnie w moim przypadku. Taka kontuzja nigdy nie jest łatwa. Jestem też troszkę bogatszy o doświadczenia, bo miałem z tym do czynienia już wcześniej. Wiedziałem jak to wszystko będzie wyglądać. Ale w samym momencie, gdy dowiadujesz się najgorszego i dociera do ciebie, że będzie to kolejne pół roku przerwy, to jest to trudne. Taki był jednak tylko pierwszy dzień po doznaniu kontuzji. Później musiałem się z tym pogodzić i zacisnąć zęby. Takie jest życie. Pozostało mi pracować, by jak najszybciej powrócić do gry.

Co czuje się w takim momencie? To bardziej złość czy może rozgoryczenie?

– Szczerze mówiąc, nie jestem w stanie powiedzieć. Na boisku, gdy poczułem coś w kolanie, modliłem się, by nie okazało się to poważną kontuzją. Chciałem w to wierzyć… Kiedy poznałem diagnozę, to poczułem pewną niesprawiedliwość. Byłem w dobrej formie, cała drużyna świetnie funkcjonowała i chciałoby się cały czas w tym uczestniczyć, być z chłopakami i pomagać drużynie. Naprawdę ciężko opisać to uczucie, ale na pewno nie jest to nic przyjemnego. Po prostu człowiek zastanawia się dlaczego tak się stało i tyle. Nie życzę tego nikomu, ale to nie jest też tak, iż jest to koniec świata. Na pewno da się z tego wyjść i wrócić do gry. Już raz pokazałem, że się da i mam nadzieję, że teraz będzie podobnie.

Możemy liczyć, że po tych turbulencjach Krzysiek Drzazga wróci do nas silniejszy?

– Tak się mówi, że po takich kontuzjach wraca się silniejszym. Ale muszę dodać, że wraca się też dużo bardziej świadomym i mądrzejszym. Jeśli tylko człowiek się nie podłamie, to coś takiego wzmacnia psychikę i sprawia, że wraca się silniejszym.

Wspomniałeś o tym, że chciałoby się być z drużyną na boisku. Koledzy pamiętali o Tobie, wychodząc na jeden z meczów w specjalnych koszulkach. Ty, gdy tylko mogłeś wspierałeś chłopaków w szatni i na trybunach.

– Te koszulki to bardzo fajny gest ze strony klubu i chłopaków. Zawsze robi się ciepło na sercu, gdy widzi się coś takiego. Rehabilituję się w Krakowie, ale jak tylko miałem okazję, to przyjeżdżałem na mecze. Mogę też powiedzieć, że praktycznie codziennie byłem w kontakcie z chłopakami i starałem się z nimi w tym wszystkim uczestniczyć. Runda dobiegła końca. Udało nam się osiągnąć dobry wynik, więc chyba dobrze ich wspierałem (śmiech).

Tak w skrócie, co działo się u Ciebie przez ostatnie pół roku?

– Można powiedzieć, że zamknąłem się w siłowni i z niej nie wychodzę. Pracuję z osteopatą i fizjoterapeutą. Całą rehabilitację przechodzę więc na najwyższym poziomie. Jeszcze przed kontuzją wiedziałem jak działają chłopaki z Gymakers, z którymi pracuję i tylko tam chciałem się rehabilitować. Dzisiaj widzę już tego efekty. Jeszcze trochę pracy przede mną, ale myślę, że zmierza to w dobrym kierunku.

Chwilę temu mówiłeś, że dobrze wspierałeś zespół. Ale tuż po Twojej kontuzji drużyna wpadła w lekki dołek. Nie martwiłeś się, iż może potrwać on dłużej?

– Nie… Widząc od początku jakość wszystkich piłkarzy, których mamy w zespole byłem pewny, że będzie to tylko chwila. Wiadomo, że coś takiego oddziałuje na zespół, bo fajnie funkcjonowaliśmy na początku sezonu. Dostaliśmy negatywny impuls, ale podnieśliśmy się bardzo szybko. Po meczu ze Stomilem żadnego spotkania już nie przegraliśmy, a co więcej – większość zakończyła się naszym zwycięstwem. Dlatego chłopakom należą się ukłony.

Mimo, że zagrałeś tylko w czterech meczach, to Twoje statystyki wciąż należą do czołowych w Fortuna 1 Lidze. W Legnicy wszyscy czekamy na Twój powrót do drużyny. Możemy liczyć, że wraz ze styczniowym wznowieniem zajęć przystąpisz do pełnego treningu?

– Nie chcę składać takich deklaracji, że już od samego początku będę trenował na pełnych obciążeniach. Ale na pewno według planu mam dołączyć w styczniu do chłopaków w Legnicy, by pracować wspólnie z drużyną. Pewnie na początku jeszcze nie w pełnym, kontaktowym treningu. Będziemy wszystko na bieżąco monitorować. Na obóz też się wybieram. Jeśli mnie spakują, to na pewno się zabiorę (śmiech). Mam nadzieję, że będę zdrowy i przygotowany do rundy wiosennej, by pomagać drużynie.

Masz już pewne doświadczenia z powrotem po kontuzji do gry. Powiedz, jak  to wygląda z perspektywy zawodnika.

– U części piłkarzy na samym początku pojawia się lekka bojaźń, ale to trwa tylko do pierwszego starcia i kontaktu na boisku. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że u mnie za poprzednim razem tego nie było. Wszedłem na boisko i czułem się jakbym nigdy z niego nie zszedł. Czułem się dobrze i mam nadzieję, że za drugim razem będzie podobnie. Jeśli po powrocie do Legnicy z Krakowa będę w stu procentach gotowy fizycznie, to myślę, że okres przygotowawczy powinien mi wystarczyć, by powrócić do optymalnej dyspozycji. Chłopaki miały teraz chwilę przerwy, a ja jestem cały czas w treningu. To buduje zarówno siłę, jak i wydolność. Nie będę miał ani tygodnia przerwy, bo święta też wypadają w weekendy. Będę pracował do samej Wigilii. Zjadę tylko na dwa dni do rodziny, a później wrócę do Krakowa. Następnie będę pracował do Sylwestra, który też wypada w weekend, więc cały czas się przygotowuję. Myślę, że półtora miesiąca treningów z zespołem od stycznia w zupełności wystarczy.

Wyprzedziłeś trochę pytanie dotyczące tego, jak spędzisz okres świąteczno-noworoczny. Ale już wiemy, że bardzo pracowicie.

– Tak, bo jest to moment, w którym czuję, że zostało już niedużo pracy. Chciałbym więc każdy dzień wykorzystać, by jeszcze nad wszystkim popracować i jak najszybciej wrócić do drużyny i do piłki, bo po prostu tak najnormalniej za tym tęsknię. Wiadomo, że nie ma się też co podpalać i wracać jak najszybciej, kosztem jednego tygodnia wzmacniania się. Ale jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to połowa stycznia przed wylotem do Turcji będzie optymalnym terminem do mojego powrotu do treningów z drużyną.

Ale chwilowa odskocznia na święta w gronie najbliższych też Cię czeka.

– Tak, zawsze staramy się z żoną znaleźć czas dla naszych wspólnych rodzin. Wiadomo, że okres świąteczny jest zawsze miły. W tym roku nie będę miał dużo czasu, ale postaram się go trochę wygospodarować. Tak to wygląda.

(źródło: Miedź Legnica)

Oceń ten artykuł

Średnia ocena 5 / 5. Ilość głosów: 6

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button