Blamaż Miedzi w meczu przyjaźni ze Śląskiem
Przyjaźń kibiców Miedzi i Śląska trwa od dawna, więc w derbowym meczu tych dwóch drużyn dało się na trybunach wyczuć serdeczną atmosferę, jednak na boisku sentymentów nie było. Śląsk rozjechał Miedź w Legnicy aż 0:5 a było to o tyle łatwe zadanie, że Miedź w tym meczu praktycznie nie istniała.
Niemoc Miedzi trwa już od kilku spotkań – ostatnie zwycięstwo w ekstraklasie legniczanie zanotowali 9 września w meczu z Zagłębiem Lubin, wygranym w Legnicy 2:0. Od tamtej chwili podopieczni Dominika Nowaka zanotowali 4 porażki i 2 remisy. Na taki przebieg wypadków na pewno ogromny wpływ ma absencja dwóch podstawowych zawodników Miedzi: Marquitosa i Augustyniaka. Bez nich drużyna misternie budowana przez Nowaka posypała się niczym domek z kart, co dało się zauważyć choćby w meczu ze Śląskiem.
Początek meczu był miły, bo jeszcze przed pierwszym gwizdkiem wręczono Forsellowi nagrodę najlepszego zawodnika września LOTTO Ekstraklasy. Jednak po rozpoczęciu meczu przestało być miło. Już w 13 minucie w polu karnym Miedzi przepisy naruszył Paweł Zieliński i sędzia Wojciech Myć podyktował rzut karny, który na bramkę zamienił Marcin Robak. Zaraz po wznowieniu gry zamieszanie pod bramką Łukasza Sapeli wykorzystał Chrapek i zrobiło się 0:2.
Taki obrót wydarzeń bardzo mocno zdeprymował piłkarzy Miedzi, którzy jeszcze mocniej stali się jedynie tłem dla poczynań graczy Śląska. Katem Miedzi stał się ponownie Marcin Robak, w 29 minucie podwyższając wynik na 0:3 a chwilę potem swoje piłkarskie trzy grosze wtrącił Cotra, strzelając gola na 0:4 i od tego momentu już było pewne, że tego meczu Miedź nie tylko nie wygra ale nawet nie zremisuje.
W drugiej połowie Miedź starała się pokazać z nieco lepszej strony ale akcjom legniczan nadal brakowało pomysłowości i precyzji a jeśli już udało się stworzyć w miarę podbramkową akcję, to brakowało celnego jej sfinalizowania. Celnością tego wieczoru wykazywali się za to piłkarze Śląska, którzy w 70 minucie po strzale Radeckiego podwyższyli wynik na 0:5 i takim też rezultatem zakończył się derbowy pojedynek Miedzi i Śląska.
– Po spotkaniu, gdzie przegrywasz 0:5, a właściwie ono się kończy po pierwszej połowie, można już nic nie mówić – mówił z minorową miną trener Nowak na pomeczowej konferencji. (..) Natomiast oczywiście biorąc pod uwagę to, jakie mieliśmy straty kadrowe, jak to szybko się działo, to na pewno było to trudne dla zawodników, bo oni czuli, że tracą kogoś cennego w zespole, kogoś kto zawsze będzie pomagał i tak jest. Ale to nie oznacza, że oni w takim meczu złożą broń i nie będą walczyć. Będą walczyć i to obiecuję – zapowiedział na koniec trener Miedzi.