Fortuna 1 Liga: Srogie lanie w Gdyni. Miedź przegrywa 4:0
Wyjazdu nad polskie morze legniccy piłkarze nie zaliczą do udanych. W meczu 4. kolejki Fortuna 1 Ligi Miedź wysoko przegrała w Gdyni z tamtejszą Arką 4:0. Podopieczni Jarosława Skrobacza zagrali bardzo słaby mecz i w konfrontacji ze spadkowiczem z ekstraklasy nie mieli wiele do powiedzenia.
Mecz od samego początku nie ułożył się dla legniczan udanie. Już w 3 minucie słaby tego dnia Pietrowski pozwolił na to, by Młyński mógł dośrodkować piłkę na pole karne a Jankowski nie miał problemów z tym, by dośrodkowanie zamienić na gola. To był moment przełomowy, co potwierdził na pomeczowej konferencji Szymon Matuszek.
Szybko stracone bramki na pewno wpłynęły na naszą postawę. Minuty wcześniej motywujemy się, a wychodzimy na boisko i wykonujemy odmienne rzeczy. Ciężko jest się podnieść, gdy tracimy bramkę kiedy większość zawodników nie miała nawet kontaktu z piłką
– mówił kapitan Miedzi Legnica.
W pierwszej połowie bramek się już nie doczekaliśmy, ale druga odsłona meczu przyniosła nam niezłą kanonadę ze strony Arki. Już chwilę po wznowieniu gry Mateusz Hewelt musiał po raz drugi tego dnia wyciągać piłkę z siatki po strzale Żebrowskiego, który mądrze wykorzystał błąd Biernata. Po kilku minutach już było 3:0, po celnym strzale Letniowskiego a w 65 minucie znowu dał o sobie znać Żebrowski, który uderzeniem głową podwyższył wynik na 4:0.
Słaba postawa legniczan i tak wysoka porażka sprawiły, że na pomeczowej konferencji Jarosław Skrobacz miał minę dość minorową.
Jest to dla nas strasznie wysoka i dotkliwa porażka. Myślę, że z przebiegu meczu było to jak najbardziej zasłużone zwycięstwo gospodarzy. Ciężko tak na gorąco coś powiedzieć i podsumować. Jedno co się nasuwa, to miałem momentami takie wrażenie, że gospodarze nie musieli się zbyt wiele napracować na bramki, które straciliśmy. Nasze zachowanie w defensywie było złe. Pierwsza bramka po wyjściu z szatni, druga bramka po wyjściu z szatni… To na pewno nie pomogło. Próbowaliśmy jeszcze odwrócić losy spotkania, ale myślę, że trzecia bramka już ustawiła to spotkanie
– mówił trener Miedzi Legnica.
Na wyciągnięcie wniosków z tej porażki sztab trenerski i piłkarze nie mają zbyt wiele czasu. Już za kilka dni (sobota, 26 września) na stadionie w Legnicy pojawi się kolejny wymagający zespół, także spadkowicz z PKO Ekstraklasy, Korona Kielce. Jeśli zespół z Legnicy zaprezentuje tę samą grą co w Gdyni, to rozmiary porażki znowu mogą mocno zaboleć.