Marcin Biernat: Czas wreszcie sięgnąć po trzy punkty
Już w najbliższą niedzielę legnicka Miedź zagra kolejny ligowy mecz na własnym boisku. Tym razem przeciwnikiem podopiecznych Jarosława Skrobacza będzie Termalica Bruk-Bet Nieciecza.
Jeszcze w sezonie poprzedzającym awans Miedzi do ekstraklasy ukuto określenie “Twierdza Legnica”, gdyż przez lwią cześć sezonu legnicka drużyna była na swoim boisku niepokonana. Teraz złośliwi twierdzą, że “Twierdza Legnica” jest nie do zdobycia już nawet dla samych piłkarzy Miedzi, którzy od pięciu spotkań rozegranych u siebie, nie są w stanie zdobyć kompletu punktów.
Nawet gdy złośliwości odsuniemy na bok, to jednak smutna prawda jest bezlitosna – piłkarze Miedzi muszą się w końcu przełamać. Czy ta sztuka uda im się w najbliższą niedzielę w potyczce z wiceliderem Fortuna 1 Liga? Na to pytanie starał się odpowiedzieć obrońca Miedzi, Marcin Biernat. Rozmowę z defensorem legnickiej drużyny opublikował oficjalny portal klubu.
Za Tobą już dziesięć występów w barwach Miedzi, z tego osiem w wyjściowej jedenastce. Jesteś zadowolony ze swoich indywidualnych osiągnięć w tym sezonie?
Muszę podzielić ten okres na pół. Pierwsze mecze może nie były fatalne, ale też nie były takie, jakie bym sobie życzył. Nie chcę się usprawiedliwiać, ale na pewno miało na to wpływ to, że dołączyłem do zespołu bardzo późno, czyli dwa dni przed pierwszym meczem o punkty. W związku z tym nie miałem okresu przygotowawczego, nie byłem odpowiednio przygotowany. Braki fizyczne powodowały, że nie byłem w takiej dyspozycji, jakiej bym oczekiwał od siebie. W ostatnich meczach ustabilizowałem formę i jest to bliższe temu, czego życzyłbym sobie w każdym meczu. Wiadomo, że nie jest to jeszcze szczyt moich możliwości, bo na to będę musiał poczekać do przyszłej rundy, kiedy będę mógł przepracować okres przygotowawczy od początku do końca i dobrze się przygotować do dalszej części sezonu. Brakuje mi też dodania od siebie czegoś w ofensywie. Wiadomo, że jestem obrońcą i jestem rozliczany z zadań defensywnych, ale w poprzednich sezonach udawało mi się zdobywać bramki, dochodzić do sytuacji, a teraz jest tego troszkę mniej. Składa się na to wiele czynników. Natomiast jeżeli chodzi o ostatnie mecze, to moja forma jest stabilna i tego bym sobie życzył w kolejnych spotkaniach, dodając do tego coś z przodu. Wtedy będę mógł być zadowolony. Aczkolwiek nie przychodziłem do Miedzi tylko po to, żeby patrzeć na swoje indywidualne osiągnięcia, ale żeby zająć jak najwyższe miejsce i włączyć się do walki o czołowe lokaty. To boli najbardziej w ostatnich meczach, że nie punktujemy tak jak powinniśmy, szczególnie w pojedynkach na własnym stadionie.
Wspomniałeś o aktywności w ofensywie. Po Twoim zgraniu w polu karnym Widzewa nastąpiło małe zamieszanie, po którym Nemanja Mijusković umieścił piłkę w siatce.
Udało mi się zgrać piłkę, później stworzyło się małe zamieszanie i padła bramka. Ale życzyłbym sobie, aby samemu dochodzić do sytuacji i tę piłkę umieszczać w bramce. Ale do tego potrzebne są dobre dośrodkowania, spadające w konkretne miejsce, w które nabiegamy. W ostatnich meczach często te piłki spadają na pierwszego zawodnika rywali, przez co są wybijane. Nie dość, że my nie stwarzamy z tego sytuacji, to jeszcze przeciwnik nas kontruje. Tak jak to było w ostatnim meczu. Tracimy niepotrzebnie bramki w sytuacjach, w których to my powinniśmy je zdobywać.
Dało się tego uniknąć? Patrząc na nasz bilans bramkowy, w tym sezonie tracimy sporo goli.
Na pewno można było tego uniknąć. Wczoraj analizowaliśmy ostatni mecz. W sytuacji kiedy mieliśmy piłkę w polu karnym przeciwnika, przespaliśmy moment, w którym mogliśmy szybciej zagrać do partnera. To spowodowało, że rywal wybił piłkę i wyszedł z szybką kontrą. W tym wszystkim było też trochę przypadku, bo piłka odbiła się od jednego z nas i wpadła pod nogi przeciwnika, który uderzył nieczysto. Później futbolówka po rykoszecie wpadła do bramki. Tracimy dużo goli. Aczkolwiek jestem zdania, że nie wynika to tylko i wyłącznie z naszej słabej gry w defensywie. Bo tak naprawdę bramek z gry nie tracimy aż tak wiele. Gole traciliśmy przede wszystkim po stałych fragmentach gry, w których kryjemy strefą całym zespołem. Każdy odpowiada za swój sektor. Jeżeli piłka wpada w czyjąś strefę i ten ktoś przegrywa pojedynek bądź źle się zachowa, to trudno nawet będąc obrońcą zareagować na taką sytuację, bo każdy ma swój sektor i za niego odpowiada. Jest to więc odpowiedzialność zbiorowa i z tym mamy największy problem. Tak naprawdę w każdym meczu przeciwnik nie stwarza sobie zbyt wielu sytuacji, szczególnie biorąc pod uwagę ostatnie spotkania z GKS-em Jastrzębie, Puszczą Niepołomice, Górnikiem Łęczna czy Widzewem Łódź. Przeciwnicy z gry mają duży problem, by stworzyć sobie okazje, a wynikają one przede wszystkim ze stałych fragmentów gry przeciwnika lub kontrze po naszym stałym fragmencie. To na pewno jest do poprawy.
Pięć remisów z rzędu na własnym boisku. Złośliwi powiedzieliby, że pomału idziemy na rekord.
Przyznam szczerze, że do rekordu, przynajmniej mojego indywidualnego, jest jeszcze daleko. Będąc w Chojnicach, walcząc o awans do ekstraklasy, tych remisów mieliśmy siedemnaście i przy tylko czterech porażkach w ciągu całego sezonu nie byliśmy w stanie awansować. Zabrakło nam dwóch punktów. Na pewno jest to najważniejsza do poprawy rzecz. Nie można u siebie zdobywać tak mało punktów. Tak naprawdę pięć remisów to tylko 5 oczek zdobytych na 15 możliwych. Dziesięć punktów straconych i do tego pięć oddanych przeciwnikom, bo remisując rywal tak samo punktuje. W ostatnich meczach brakuje nam pewnego polotu, wygranych indywidualnych pojedynków w ofensywie, bo tak naprawdę sytuacji stwarzamy sobie jak na lekarstwo. To nie jest przypadek, że nie wygrywamy meczów, bo nie stwarzając odpowiedniej liczby sytuacji ciężko jest zwyciężać.
Której straty punktów żałujecie najbardziej?
Osobiście najbardziej żałuję spotkania w Łęcznej, bo w drugiej połowie mieliśmy mecz pod kontrolą. To my zdominowaliśmy przeciwnika, który był praktycznie zamknięty na własnej połowie i momentami przed swoim polem karnym. Wydawało się, że zaraz strzelimy gola, sięgając po trzy punkty, a to my straciliśmy bramkę po rzucie wolnym niemal z połowy boiska. Było przy tym kilka nieszczęśliwych zbiegów okoliczności. Najpierw sami uderzyliśmy sobie w poprzeczkę, piłka się odbiła i po kolejnej przebitce przeciwnik trafił do bramki. W zasadzie już po czasie doliczonym. To była chyba 94 minuta, a sędzia doliczył trzy minuty. Pewnie gdyby nie ten wolny to mecz by się zakończył i zdobylibyśmy punkt. Zawsze takich strat najbardziej szkoda. Ale my też w kilku meczach zdobywaliśmy bramki w doliczonym czasie gry. Jestem zdania, że zawsze suma szczęścia jest równa zeru. To co straciliśmy w Łęcznej, odzyskaliśmy u siebie w meczu z Widzewem.
W tym sezonie przełamaliście już jedną niekorzystną serię Miedzi, wygrywając wyjazdowe spotkanie z Radomiakiem.
Do tego meczu powinniśmy wracać myślami, analizować go sobie i tak samo starać się grać we wszystkich spotkaniach. Tam zagraliśmy konsekwentnie w defensywie, a do tego wykorzystaliśmy swoje okazje. Po strzelonej bramce cofnęliśmy się, czekając na kolejne kontry. To sprawiło, że w tym meczu mieliśmy więcej sytuacji niż w ostatnich 3-4 spotkaniach. Szkoda, że tych zwycięstw jest tak mało. Trzy wygrane na jedenaście spotkań to wynik, który nie przystoi zespołowi przed sezonem wymienianemu w gronie faworytów do czołowych lokat.
W niedzielę kolejna okazja na przełamanie na własnym boisku, ale też poziom trudności znacząco wzrośnie. Do Legnicy przybywa wicelider z Niecieczy.
Czeka nas ciężkie spotkanie, bo jest to bardzo dobrze poukładany zespół. Tracą niewiele bramek, a trochę ich też zdobywają. Ale każda seria danego zespołu kiedyś się kończy. Nikt nie wygrywa przez cały sezon. Jestem dobrej myśli i liczę, że to właśnie my przełamiemy dobrą serię Bruk-Bet Termaliki. Gramy u siebie, też nie jesteśmy przypadkowym zespołem i na pewno będziemy starali się przełamać ich dobrą serię, naszą słabszą i powalczyć o trzy punkty.
Bruk-Bet Termalica, patrząc na całą Fortuna 1 Ligę, ma na koncie sporą liczbę bramek, ale jej zwycięstwa nie są tak imponujące jak ŁKS-u Łódź. Dobrze zorganizowana defensywa będzie kluczem do odniesienia wygranej czy raczej nastawiacie się na wymianę ciosów i na to, że jedną piłkę więcej zdołacie umieścić w bramce?
Z pewnością musimy być konsekwentni w defensywie, bo utrata pierwszej bramki w tym spotkaniu może spowodować później spory problem. Przeciwnik jest dobrze zorganizowany, będzie grał na wyjeździe, więc szybko strzelona przez nich bramka spowodowałaby, że czekaliby na kontry, a my musielibyśmy się wówczas odkrywać. Dlatego musimy być konsekwentni, zagrać na zero z tyłu i postarać się coś zdobyć. Być może ze stałego fragmentu, jeżeli będą one przez nas lepiej wykonywane. Na pewno się nie boimy. Uważam, że w Fortuna 1 Lidze poziom jest wyrównany i to nie jest tak, że przyjeżdża zespół grający jakąś kosmiczną piłkę. Po prostu są dobrze zorganizowani, są na fali, bo mają serię zwycięstw i od meczu do meczu wszystko im wychodzi. Ale jak wspomniałem, każda dobra seria gdzieś się kończy i liczę, że przełamiemy ich dobrą passę i odwrócimy naszą niekorzystną. Ostatni mecz wygraliśmy z Radomiakiem i czas wreszcie sięgnąć po trzy punkty.
(źródło: Miedź Legnica)