Posada Dominika Nowaka zawisła na włosku
Ostatnie wyniki Miedzi Legnica nie napawają optymizmem nawet najzagorzalszych fanów legnickiej jedenastki. W ostatnich 6 meczach ligowych piłkarze Miedzi odnieśli tylko jedno zwycięstwo. W ostatniej kolejce przegrali z walczącą o utrzymanie Odrą Opole aż 3:0.
Taka postawa drużyny znacząco wpłynęła na stosunek kibiców do drużyny, którzy w internecie coraz częściej zaczynają operować hashtagiem #NowakOUT. Oczywiście zdanie kibiców jest ważne ale najbardziej znaczące jest stanowisko pracodawcy Dominika Nowaka, czyli właściciela Miedzi Andrzeja Dadełło. A jego wypowiedź dla Przeglądu Sportowego nie jest dla obecnego trenera Miedzi pocieszająca. “Nie będę szerzej komentował, zanim z nim nie porozmawiam, jednak po wyniku w Opolu poziom mojej frustracji jest naprawdę ogromny” – mówi właściciel Miedzi na łamach Przeglądu Sportowego.
Frustracja Andrzeja Dadełło jest ogromna, ale w naszym mniemaniu sam jest sobie winien. Gdy latem 2018 roku dotarła do mediów wiadomość, że po awansie Miedzi do ekstraklasy trener Nowak dostał 5-letni kontrakt, właściwie wszyscy nieco puknęli się w czoło, bo było to w realiach polskiej piłki niespotykane. Andrzej Dadełło tłumaczył to tym, że chciał zapewnić trenerowi spokój i komfort pracy. Komfort i spokój sprawił, że Miedź po jednym sezonie opuściła najwyższy szczebel piłkarskich rozgrywek w Polsce. Miedź wróciła do szarej rzeczywistości której na imię 1 Liga, która choć czasem emocjonująca, to nijak ekstraklasą nie jest.
Wystarczyło kilka meczów, w których Miedź grała mocno w kratkę, by kibice zrozumieli iż z tej mąki raczej ekstraklasowego chleba nie będzie. Drużyna Miedzi potrafiła wygrać np. znacząco ze Stomilem 4:1, by parę dni później w Tychach dać się rozgromić GKS-owi 4:1. Nierówna gra w kratkę, zaskakujące wyniki; to wszystko sprawiło że kibice znaleźli się w epicentrum frustracji. I o ile po niezrozumiałych porażkach ci najwierniejsi kibice próbowali (czasem naginając rzeczywistość) usprawiedliwiać te porażki, to po przegranym meczu z Sandecją w Legnicy 3:1 i porażce w Opolu 3:0 nawet oni stracili ostatni oręż.
Kibice dość szybko zrozumieli że Ekstraklasy z tą drużyną i tym trenerem w Legnicy ponownie nie będzie. Zapewne i Andrzej Dadełło zrozumiał że spokój i komfort to mogą być mile widziane w ośrodku SPA ale nie na miejscu pracy, jakim jest stanowisko trenera. Tu mile widziane są przede wszystkim czynniki dyscyplinujące, chociażby takie jak odpowiedzialność za wyniki pracy.
Dominik Nowak dostał od Andrzeja Dadełło, będącego zapewne w euforii po awansie do ekstraklasy, ekstra prezent w postaci 5-letniego kontaktu. Taki kontrakt w polskich realiach nie jest rzeczą spotykaną, tym bardziej dziwiła wszystkich taka a nie inna decyzja Andrzeja Dadełło, który znany jest jako wytrawny biznesmen, który swoje decyzje podejmuje w sposób przemyślany i racjonalny. Nie ma co ukrywać, że taka umowa była raczej gwoździem do trumny Miedzi, która z hukiem wyleciała z ekstraklasy a teraz próbuje zrozumieć jak to się stało, że są w środku 1 ligi.
Umowa z Dominikiem Nowakiem została zawarta na 5 lat, więc wygaśnie dopiero latem 2023 roku, ale wydaje się że kluczowe dla tej umowy będzie zbliżające się derbowe spotkanie z Chrobrym Głogów. W przypadku złej postawy, czyli np. porażki, wydaje się, że Andrzej Dadełło pozbędzie się najsłabszego ogniwa w drużynie, czyli Dominika Nowaka, mimo że będzie musiał wypłacić mu sowitą odprawę. Andrzej Dadełło szanuje swoje pieniądze, ale jeszcze bardziej pragnie wrócić z Miedzią do ekstraklasy. I już wie, że Dominik Nowak mu tego nie zagwarantuje. Więc… #NowakOUT.