Szczęśliwy (tylko) remis Miedzi z Widzewem
Za nami mecz 11. kolejki Fortuna 1 Liga, w którym legnicka Miedź podejmowała drużynę Widzewa Łódź. Spotkanie zakończyło się podziałem punktów, co jednak do końcowych minut nie było takie oczywiste, bo podopieczni trenera Skrobacza zremisowali dopiero kilka sekund przed końcowym gwizdkiem sędziego Aluszyka. Bramkę na wagę jednego punktu zdobył Mijusković.
Szumnie zapowiadana budowa drużyny przez Jarosława Skrobacza wciąż trwa, ale budowa powinna mieć jednak to do siebie, że widać jej efekty. W przypadku Miedzi wciąż niewidoczny wydaje się być progres, można obserwować wciąż te same błędy, te same meczowe scenariusze, choć na pewno nie można odmówić trenerowi Skrobaczowi tego, że wciąż szuka optymalnego składu, stawiając coraz dobitniej na młodych graczy.
Obie drużyny w tym spotkaniu zaprezentowały się dość średnio, choć nie brakowało walki i szybkiego rozgrywania piłki, w czym o wiele dojrzalej prezentował się Widzew. Piłkarze Miedzi, owszem, nie odstawali ambicją i zaangażowaniem, ale coraz mocniej widać, że Miedź ma wielki problem z przekuciem swojej przewagi na bramkę. Być może brakuje kogoś takiego jak Bednarski, ale na niego trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.
Mimo starań obu drużyn, przez dłuższy czas utrzymywał się wynik bezbramkowy, choć od czasu do czasu z obu stron oglądaliśmy akcje, które bramka “pachniały”. Na gole jednak musieliśmy czekać do ostatnich minut meczu. W 84 minucie spotkania dość niefrasobliwie piłkę wybija Marcin Garuch a Filip Becht takiego “prezentu” nie marnuje i precyzyjnym strzałem tuż przy słupku pokonuje Grobelnego. Jest 0:1 dla gości i legniczanom jakakolwiek zdobycz punktowa zaczyna znikać z oczu.
Na szczęście piłkarze Miedzi strzelają gole głównie wtedy, gdy grunt im się pali pod nogami. Już w doliczonym czasie gry, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka wpada na pole karne Widzewa, tutaj w totalnym zamieszaniu najlepiej odnalazł się Mijusković, który z bliskiej odległości wbija piłkę do bramki Widzewa, zdobywając gola na wagę jednego punktu.
Zdobyty punkt na pewno był szczęśliwy, ale trzeba przyznać, że tego dnia Miedź nie zasługiwała na porażkę, mimo że w paru obszarach ustępowała piłkarzom Widzewa. Mankamenty swojej drużyny zauważył też Jarosław Skrobacz, który nie tuszował ich w pomeczowych wypowiedziach.
Zacznę od tego, za co mógłbym mój zespół pochwalić. Za ambicję, bo tę bramkę strzeliliśmy ogromnym zaangażowaniem i ambicją. To jest za mało, jeśli chcemy być zespołem markowym. Nie kreujemy sytuacji, nie podejmujemy ryzyka. Musimy to zmienić
– powiedział tuż po meczu trener Miedzi Legnica.
Po dzisiejszym meczu Miedź pozostaje na 8 miejscu z dorobkiem 14 punktów, przy czym niestety legniczanie mają rozegranych 11 spotkań, gdy większość drużyn rozegrało tylko 8 czy 9 meczów. Najbliższy ligowy mecz legniczan planowany jest na 15 listopada, godz. 12.40. Przeciwnikiem podopiecznych Jarosława Skrobacza będzie Bruk-Bet Termalica Nieciecza.
Szanowny Pan Redaktor na pewno przez grzeczność w delikatnych słowach opisał tę kopaninę. Ja jednak będę bardziej dosadny: Skrobacz won.