To jest jakiś dramat! Miedź rozgromiona przez Lechię Gdańsk
Po bardzo słabym meczu ze strony Miedzi, legnicka drużyna uległa w Gdańsku tamtejszej Lechii aż 0:4. Taki wynik, a tym bardziej taka beznadziejna i nieskuteczna gra Miedzi, może oznaczać jedno: podopieczni Grzegorza Mokrego już mogą zacząć myśleć o grze w 1 lidze a sam trener powinien przemyśleć swoje dotychczasowe decyzje personalne, zwłaszcza te dotyczące obsady bramki.
Drużyny Miedzi i Lechii to sąsiedzi w tabeli Ekstraklasy, zajmujący dwa ostatnie miejsca. Miedź potrzebuje punktów, ale w takiej samej potrzebie są także gdańszczanie. I to oni tego wieczoru udowodnili, że mimo licznych mankamentów w swojej grze, są w stanie wznieść się na wyżyny, by tylko utrzymać ekstraklasę dla Gdańska.
Wprawdzie pierwsi do przodu ruszyli legniczanie, ale nieporadność w ataku Miedzi, a zwłaszcza te niepojęte próby wejścia z piłką do bramki, okazywały się zupełnie nieskuteczne. Skutecznością tego wieczoru mogli się za to poszczycić piłkarze Lechii. Zaledwie po gwizdku rozpoczynającym drugą połowę meczu, w 48 minucie Łukasz Zwoliński strzałem głową wykorzystał dalekie dośrodkowanie z lewej strony, wyprowadzając gdańszczan na prowadzenie. To co się po tej bramce stało z drużyną Miedzi, przez moment przypominało atak paniki. Seria bezsensownych zagrań, niecelności, zupełnego niezrozumienia – na pierwszy rzut oka było widać, że ten wieczór nie skończy się dla Miedzi dobrze.
Długo nie trzeba było czekać na kolejne ciosy Lechii. W 75 minucie Ilkay Durmus pięknym strzałem z szesnastki podwyższył prowadzenie Lechii a potem swojego drugiego gola w tym meczu dołożył Zwoliński. Całości bramkowego koncertu Lechii dopełnił Flavio Paixao. Jeśli w ostatnich meczach Miedź rozczarowywała, to w tym piątkowym zawiodła na całej linii, co powinno być przyczynkiem do głębokiej refleksji dla właściciela Miedzi, trenerów oraz samych piłkarzy.
Niestety wnioski są przerażające. Miedź nadal nie stanowi zespołu, który rozumiałby się na boisku. Trener Mokry poukładał drużynę, która może i przestała seryjnie przegrywać, ale nie zaczęła wygrywać. Trudno jednak wygrywać, gdy w polityce transferowej wzmacnia się każdy z bloków, prócz linii ataku. Henriquez bez formy, Obieta bez skuteczności, Narsingh bez wsparcia kolegów, Kapino bez spokojnych interwencji – efektem tych mankamentów jest okopanie się Miedzi na samym dnie tabeli i pikowanie w kierunku 1 ligi. I niestety, nadziei na poprawę znikąd nie widać.
Lechia Gdańsk – Miedź Legnica 4:0 (0:0)
Bramki: Łukasz Zwoliński (48’, 88’-k.), Ilkay Durmus (75’), Flavio Paixao (90+4′)
Żółte kartki: Kevin Friesenbichler (34’) – Levent Gülen (25’), Koldo Obieta Alberdi (59’), Radosław Bella (76’, asystent trenera), Michał Kostka (81’), Jurich Carolina (84’)
Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce)
Asystenci: Radosław Siejka, Michał Sobczak
Sędzia techniczny: Radosław Trochimiuk
Sędzia VAR: Piotr Urban
Sędzia AVAR: Paweł Sokolnicki
Widzów: 4 733
Lechia: 12. Dusan Kuciak – 2. Rafał Pietrzak, 5. Jakub Bartkowski, 6. Jarosław Kubicki, 9. Łukasz Zwoliński (89’ 28. Flavio Paixao), 10. Bassekou Diabate (70’ 88. Jakub Kałuziński), 11. Dominik Piła, 23. Mario Maloca, 30. Kevin Friesenbichler (46’ 99. Ilkay Durmus), 33. Marco Terrazzino (77’ 4. Kristers Tobers), 97. Joel Abu Hanna
Rezerwowi: 1. Michał Buchalik, 3. Sven Henrik Olof Castegren, 7. Maciej Gajos, 72. Filip Koperski, 79. Kacper Sezonienko
Miedź: 40. Stefanos Kapino – 5. Levent Gülen (46’ 6. Szymon Matuszek), 9. Luciano Narsingh (90’ 16. Dawid Drachal), 10. Maxime Dominguez, 11. Koldo Obieta Alberdi, 14. Kamil Drygas, 17. Michał Kostka, 19. Dimitar Velkovski, 21. Giannis Masouras (62’ 8. Victor Moya Martinez “Chuca”), 23. Jurich Carolina, 25. Nemanja Mijusković
Rezerwowi: 31. Mateusz Abramowicz, 15. Santiago Naveda Lara, 18. Emmanuel Agbor, 20. Damian Tront, 27. Andrzej Niewulis